Pamiątka – termin wieloznaczny, potocznie oznaczający drobny przedmiot przypominający jakąś osobę, jakieś miejsce lub zdarzenie. W dawnej polszczyźnie oznaczało wspomnienie, pamięć o kimś lub o czymś (źródło: WIkipedia)
Hej Przedziadku! Osąd czy recenzja?

Choć tytuł tego wpisu brzmi trochę przewrotnie, to podyktowany on jest tym, że program SEO, który analizuje jego długość nie mieścił mi „recenzji”. To znaczy mieścił, ale wywalał błąd na czerwono, że za długi, a że „osąd” krótszy, to SEO mówi OK i jest zielono, więc jest „osąd”.
Choć jak tak się dobrze zastanowić, to dobrze wyszło, bo z wakacji zazwyczaj przywozi się tony różnego rodzaju szmelcu od magnesów po kule z maszyn dwuzłotowych (teraz 5zł, bo inflacja). Zaś porządniejszych rzeczy, tych może mniej trwałych, ale jakościowo zdecydowanie bardziej wartościowych jakby mniej. I tak oto będę recenzował i sądził winę nad książką, czy oto ona dobra czy zła, czy może warto jednak z nią wrócić z pierwszych wspólnych wakacji, a jeśli tak to dlaczego.
Hej Przedziadku! Skąd przychodzimy?
Tak się stało! Czysty Przypadek! Będąc w Ustce na pierwszych wspólnych wakacjach byliśmy (nie raz) w Miejskim Centrum Informacji Turystycznej, fajna miejscówka, warto tam się udać. I w tymże centrum wiedzy wszelakiej o Ustce i okolicach były pamiątki. W dużej mierze kopiuj-wklej te same co w 50 innych punktach w najbliższej okolicy. Ale! Były tam też rzeczy ciut bardziej ekskluzywne: porcelana, koszulki, bluzy, mapy (np. darmowa), folkowe, no i były książki.

I! Tak się stało! Czysty przypadek! Akurat 18 czerwca były urodziny Paula McCartneya jednego z członków The Beatles. Jestem z rodzinką w MCIT i widzę książki. Ja! Czyli już ślinię podłogę, i w oczy rzuca mi się znajome imię i nazwisko. Mózg zaczyna trybić, a wujek Google ratuje zmęczone zwoje z opresji. Tak! Paul McCartney i autor Hej Przedziadku! to ta sama osoba. Przypadek? Nie ma przypadków! Biorę! Trochę w ciemno, ale co tam. Kreska OK, więc reszta też musi być dobra.
Technikalia
Jak się ma „Hej Przedziadku!” od strony czysto technicznej? Proszę bardzo:
- Autor: Paul McCartney – brytyjski kompozytor, multiintstrumentalista, piosenkarz, obecnie dziadek
- Ilustracje: Kathryn Durst – kanadyjska artystka i ilustratorka
- Wydawnictwo: Tekturka – jak piszą o sobie:
„Na pozór wszystko wygląda tu jak w zwykłym biurze. Siedzą jacyś ludzie, mają open space’y i deadline’y. Dyskutują o projektach i targetach. Wokół nich są komputery, papiery i tektury. Tym ludziom wydaje się, że oni tu rządzą. Ale gdy tylko wychodzą, z papieru tworzy się nowe życie. Malutkie, papierowe stópki biegają nerwowo w tę i z powrotem. Złote pióra piszą ukradkiem nowe książki. Tekturowe skrzaty porządkują magazyny, a długie wstążki owijają się o złożone w kąciku paczuszki. Nim wybije północ złotowłosa wróżka wkłada śpiącym ludziom pomysły do głowy. Witajcie w Wydawnictwie Tekturka.” Po nocach grubo się tam dzieje. - Okładka: twarda z obwolutą – jak dla mnie obwoluty mogłoby nie być, bardziej przeszkadza niż czemuś służy.
- Liczba stron: 32 – w książce są nieponumerowane, co dobrze wychodzi, bo nie zaburza imersji.
- Target: Dla rządnych wrażeń poszukiwaczy przygód.
Hej Przedziadku! Gdzie jesteśmy?

W lesie, nad morzem, na pustyni i wśród szwajcarskich krów. Przedziadek to prawdziwy podróżnik, a jego wnuczęta nie mogą się z nim nudzić. W książce ewidentnie czuć brytyjskiego ducha i klimat rodem z Juliusza Verna. Jednym słowem dzieje się, a jak się dzieje, to się dzieje szybko, niespodzianie i magicznie. Czasami nawet za bardzo, bo robi się trochę niebezpiecznie, ale dzięki temu akcja w „Hej przedziadku!” płynie wartkim strumieniem.
Co ważne! Książka jest napisana w taki sposób, że czytelnika wręcz zachęca do aktywności. Przedziadek w swoim arsenale ma liczne pocztówki, starą busolę i jak się okazuje sporo wigoru. Zagłębiając się w lekturę spokojnie można użyć własnych zdjęć, a jeśli mamy w zasobach jakiś kompas, busolę bądź inny system orientacyjny starego typu, to możemy wykorzystać go do przemycania kilku lekcji o orientacji w terenie.
Co więcej! Słownictwo używane na stronnicach tej opowieści daje szerokie pole do wczuwania się w rolę Przedziadka i aktywizowania się wokalnie:
To naprawdę jest wspaniała zabawa. Szczerze mówiąc nie wiem czy bardziej dla mnie, czy dla córki, ale jej też się bardzo podoba.
Hej Przedziadku! Dokąd zmierzamy?

„…czas wyruszyć w podróż znów!” I tak oto Przedziadek i jego wnuczęta trafiają na salę sądową, w sam środek ławy oskarżonych. Wstać! Osąd idzie!
Za:
- Paul McCartney – ikona mówi sama za siebie, że to nie może być badziew. Wiem, różnie z tym bywa, ale w tym wypadku naprawdę jest dobrze.
- Super ilustracje – te strony żyją, mają masę szczegółów, a książki nie trzeba czytać wystarczy ją oglądać.
- Aktywizujące treści – zarówno od strony ruchowej jak wokalnej „Hej Przedziadku!” daje szerokie możliwości interpretacyjne.
- Okazja do lekcji z orientacji – pocztówki i busola, mogą być wstępem do przybliżenia problematyki związanej z poruszaniem się w terenie.
- Na dzień dobry i dobranoc – książka wiedzie nas przez różne pory dnia więc może być czytana jako lektura na pobudkę jak i na dobranoc, a w szczególności na pochmurny smuteczek.
Przeciw:
- Obwoluta – jako, że jest taka sama jak okładka, a cały czas plącze się pod palcami, to moim zdaniem jest zbędna. Szczególnie gdy książka aktywizuje do ruchu i zabawy fakt, że obwoluta nie trzyma się zanadto książki może denerwować.
Werdykt

Nie trudno się domyślić rozwiązania tej wcale nie zawiłej sprawy. „Hej Przedziadku!” to bardzo dobra lektura, którą szczerze polecam. Choć mogła okazać się wakacyjnym szmelcem, to nim nie jest. Jest pamiątką, która zasługuje na miejsce w serduszku zarówno naszym jak i Aurelii. Szczególnie, że nasz egzemplarz będzie posiadał stosowną przewyjątkową dedykację.
Ważne! To nie jest wpis sponsorowany!
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam owocnie spędzonego czasu. Trzymajcie się ciepło, a ja tymczasem….
Hej Przedziadku! Paul McCartney
„Wpraw busoli igłę w ruch – czas wyruszyć w podróż znów!”